Założyciel Amazona i właściciel Washington Post Jeff Bezos bronił decyzji swojej gazety, aby nie popierać żadnego kandydata na prezydenta w tych wyborach w USA. Nazywając to „decyzją zasadniczą” i „właściwą” dla gazety, Bezos zapewnił, że nie wywierał z jego strony żadnej „biznesowej” presji na tę decyzję, jak podaje AP.
„Postrzeganie stronniczości, Bastion…”
Bezos, drugi najbogatszy człowiek na świecie, w „notatce od właściciela” z końca 28 października stwierdził, że adnotacje redakcyjne tworzą „poczucie stronniczości”, co było ważne „w czasach, gdy wielu Amerykanów nie wierzy w głoska bezdźwięczna”.
Bezos poparł to posunięcie, stwierdzając, że zakończenie rekomendacji to „decyzja oparta na zasadach i słuszna” – podaje AP.
Dodał, że żałuje, że nie doszło do tego wcześniej… „w chwili dalszej od wyborów i emocji z nimi związanych. To było nieodpowiednie planowanie, a nie zamierzona strategia.
Bezos dodał, że jego majątek stanowi „przedmurze” chroniące gazetę przed zastraszaniem, ale przyznał, że ludzie mogą postrzegać ją również jako „sieć sprzecznych interesów”. Twierdzi jednak, że nigdy nie ingerował w wybory redakcyjne „Post” i dodał, że potwierdzają to jego „doświadczenia” zdobyte od 2013 roku.
„Wzywam Cię do znalezienia jednego przypadku w ciągu tych 11 lat, w którym przekonałem kogokolwiek w Post na korzyść moich własnych interesów. Tak się nie stało” – napisał. Dodając, że chociaż nie przelewa osobistych interesów na papier i nie będzie ich przelewał na papier, nie pozwoliłby, aby „pozostały na autopilocie i straciły na znaczeniu”.
„W The Washington Post pracuje wielu najlepszych dziennikarzy, jakich można spotkać na całym świecie, i każdego dnia ciężko pracują, aby dotrzeć do prawdy. Zasługują na to, aby im wierzyć” – stwierdził.
Abonenci i redaktorzy protestują przeciwko ruchowi
Wydawca WaPo, Will Lewis, ogłosił 25 października, że gazeta nie będzie oficjalnie popierać ani Donalda Trumpa, ani Kamali Harris, mimo że pracownicy faworyzują tę drugą, jak dodano w raporcie. Zamiast tego Lewis powiedział czytelnikom, że „byłoby lepiej”, gdyby podjęli własną decyzję.
To druga po „Los Angeles Times” wpływowa gazeta, która w tej kampanii wyborczej powstrzymała się od wspierania kandydata na prezydenta. Wybory w USA odbędą się 5 listopada przyszłego miesiąca.
Jednak posunięcie to nie zostało dobrze przyjęte. Jak podaje gazeta, aż 200 000 czytelników anulowało prenumeratę „Washington Post”, poza tym, że wielu długoletnich pracowników redakcji zamieszczało swoje artykuły.
Warto zauważyć, że WaPo ma 2,5 miliona (25 lakh abonentów) i zajmuje trzecie miejsce za New York Times (NYT) i Wall Street Journal (WSJ) pod względem nakładu. Rezygnacja z subskrypcji ograniczy zatem publikację, która czerpie duże przychody od płatnych czytelników.
Wśród rezygnacji znalazło się trzech z dziewięcioosobowych członków redakcji i dwóch felietonistów. W mediach społecznościowych były redaktor WaPo, Martin Baron, również skrytykował tę decyzję jako „tchórzostwo, którego ofiarą była demokracja”.