Żaden trener MLS nie wygrał więcej meczów w sezonie zasadniczym w ciągu ostatnich trzech lat niż Steve Cherundolo z LAFC. Ale to naprawdę był tylko występ otwierający, przystawka. Cherundolo i jego zespół najjaśniej błyszczą w fazie play-off, którą ponownie rozpoczęli w niedzielę metodycznym zwycięstwem 2:1 nad Vancouver Whitecaps przed wyprzedanym widownią liczącą 22 298 osób na stadionie BMO.
Dzięki zwycięstwu, dzięki bramkom Denisa Bouangi i Cristiana Olivery, LAFC przystąpi do drugiego meczu w play-off do trzech zwycięstw w najbliższy weekend i potrzebuje zwycięstwa, aby awansować do półfinału Konferencji Zachodniej. Jeśli Vancouver wygra, seria powróci na stadion BMO 8 listopada na trzeci i decydujący mecz.
Od czasu przejęcia drużyny LAFC Cherundolo przegrał tylko raz w dziewięciu meczach posezonowych, zdobywając jeden Puchar MLS i przegrywając bramką w innym. Jeśli tej jesieni ponownie uda mu się zapewnić drużynie powrót do rozgrywek o mistrzostwo, stanie się trzecim człowiekiem w historii ligi, który w ciągu trzech kolejnych sezonów poprowadził swój zespół do finału.
Jednak droga w tym miejscu jest pełna potencjalnych dziur, a kilkoma z nich zespół Cherundolo ominął w niedzielę.
Zespół LAFC miał niepewny początek, a Vancouver zmarnował doskonałą okazję do wyjścia na prowadzenie w siódmej minucie, gdy Stuart Armstrong wbiegł w pole karne sam na sam z bramkarzem LAFC, Hugo Llorisem. Pokonał go czysto, ale jego strzał prawą nogą odbił się od lewego słupka i minął przód bramki, nie przekraczając linii.
Siedem minut później Pedro Vite ponownie zastraszył gospodarzy, posyłając niski strzał prawą nogą kilka cali od drugiego słupka. Gdyby którykolwiek z nich wszedł do siatki, mogłoby to oznaczać kłopoty dla LAFC, które wygrało tylko raz na 11 meczów w sezonie zasadniczym, tracąc pierwszy gol.
Wszystko stało się jednak dyskusyjne, gdy powtórka wideo przekonała sędziego Jaira Marrufo, że obrońca Vancouver Tristan Blackmon zablokował strzał Mateusza Bogusza ramieniem, co doprowadziło do rzutu karnego, w wyniku którego Bouanga wyszedł na prowadzenie 1:0 LAFC. Gol strzelony w 30. minucie był 21. golem Bouangi w sezonie i jego najlepszym w lidze ósmym golem z miejsca.
Vancouver prawie wyrównało ten wynik w doliczonym czasie gry, kiedy Ryan Gauld podkręcił lewą nogą z rzutu wolnego z 20 jardów od poprzeczki, zapewniając słupkom bramkowym więcej obron niż Lloris w pierwszej połowie zakończonej prowadzeniem LAFC. To dało do myślenia jeszcze dwie statystyki: LAFC przystąpiło do niedzielnych rozgrywek MLS z bilansem 15-1-0, prowadząc po 45 minutach i 6-1-2 w ostatnich dziewięciu meczach z Vancouver, w tym z wynikiem 2-meczowym w pierwszej rundzie rozgrywek. play-offy poprzedniego sezonu.
Żadna z tych tendencji nie uległa odwróceniu w drugiej połowie, w której dominował LAFC, który podwoił prowadzenie 12 minut po przerwie pod koniec sekwencji podań, w której Ryan Hollingshead i Bogusz okrążyli piłkę wokół pola karnego, po czym uderzyli Oliverę szarżującego z prawej strony. skrzydło. Następnie Olivera jednym mocnym uderzeniem prawą nogą odbił się od bramkarza Whitecaps Yoheia Takaoki i wleciał w dach siatki.
Vancouver sprawiło, że ostatnie sekundy meczu były nieco dramatyczne, gdy w piątej minucie doliczonego czasu Gauld w końcu trafił do siatki, dzięki czemu końcowy wynik był bardziej przyzwoity. Wynik ten padł dziewięć minut po tym, jak Carlos Vela, ostatni członek pierwotnego składu LAFC, zebrał gromką owację, gdy wszedł za Bouangę. Ostatni występ Vela miał miejsce w grudniowym finale Pucharu MLS.